W życiu każdej grupy nadchodzi taki moment, kiedy trzeba dokonać milowego kroku. Ekipa Zrobotyzowanych nie jest pod tym względem wyjątkiem i właśnie nasze najnowsze, wspólne spotkanie było takim wyzwaniem. Wszakże nawiązanie współpracy z Muzeum Kolei Wąskotorowej w Sochaczewie, które może pochwalić się naprawdę bogatymi tradycjami pielęgnowania pamięci o polskich kolejach wąskotorowych, to nie lada wydarzenie. Cieszy nas ono, tym bardziej że Stacja Muzeum Sochaczew w swoich zbiorach posiada naprawdę wyjątkowe perełki muzealne, które mogli podziwiać na szlaku wszyscy goście Zrobotyzowanych, uczestniczący w imprezie pn. Nostalgia za Ebermanem.
Przed przejazdem fragmentem szlaku dawnej Powiatowej Kolei Sochaczewskiej odbyły się nad wyraz staranne przygotowania. Chcąc wybrać jak najlepsze kadry dla naszych Gości i Przyjaciół ekipa Zrobo dokonała uprzednio stosownego rozpoznania i drobiazgowej penetracji szlaku. Ponieważ wyjazd planowany był na grudzień, szlak wąskotorówki odwiedziliśmy aż trzykrotnie: dwa razy za dnia i dodatkowo raz po zmroku, by promocyjnie, technicznie i organizacyjnie wszystko zostało dopięte na przysłowiowy „ostatni guzik”.
Tak powstał rozkład jazdy, który zawierał lokalizacje fotostopów (wraz z niezbędnymi didaskaliami), a czas przejazdu został dostosowany do spodziewanych możliwości trakcyjnych naszego składu.
W dniu imprezy pracownicy Muzeum udostępnili w wyznaczonym czasie umówione pojazdy. Dwa wagony motorowe MBd1 (o numerach 126 i 130), prezentowały się wyśmienicie, co niewątpliwie jest zasługą kapitalnego remontu, jaki przeszły w tym roku. Pomiędzy nimi dumnie prezentował się wagon pasażerski Bx (1Aw). Cały skład już na wstępie ujął za serce naszych, licznie przybyłych, gości.
Uczestnicy imprezy zostali zaopatrzeni w okolicznościowe, pamiątkowe bilety na dobry początek imprezy i już po chwili nasz pociąg, punktualnie i z animuszem, ruszył na szlak przy akompaniamencie charakterystycznych dźwięków silników spalinowych.
Trzeba przyznać, że warunki pogodowe, powoli wprowadzające w zimową porę, w tym przed wszystkim nisko zawieszona mgła, sprzyjały zanurzeniu się w nostalgii, która snuła się wraz z nami pośród krajobrazów Równiny Łowicko-Błońskiej.
Pierwsze kilometry naszej podróży to szlak kolejowy dosłownie wrośnięty w miasto Sochaczew – jedno z najstarszych miast mazowieckich. Biegnąca kiedyś skrajem zabudowy kolejka meandruje obecnie wśród budynków i rozmaitej infrastruktury tego miasta.
Już niemal od początku krajobrazy zapowiadają, że nasza podróż będzie przebiegała z grubsza pomiędzy rzeką, a drogą. I faktycznie – w okolicy linii kolejowej wprawne oczy naszych gości mogły dostrzec nurty Bzury, Utraty czy Kanału Łasicy.
Z tego względu mosty nad ciekami wodnymi były żelaznymi punktami naszego programu. Tym bardziej, że most nad Utratą, to tak naprawdę dwa obiekty kolejowe, położone obok siebie. Drugi z nich bowiem służył w przeszłości normalnotorowej bocznicy przemysłowej, nierozerwalnie związanej z fragmentem trasy sochaczewskiej wąskotorówki.
Na trasie przejazdu nie mogło zabraknąć fotostopu na stacji Chodaków. Ta dawna miejscowość jest obecnie częścią Sochaczewa. Tu również powstało kilka urokliwych ujęć.
Pisząc o bocznicy normalnotorowej nie sposób nie wspomnieć, że na długości kilku kilometrów tworzyła ona splot z torem wąskim, aż do cegielni w Plecewicach. Warto podkreślić, że pierwsza w tym miejscu była trasa Powiatowej Kolei Sochaczewskiej.
Okoliczni mieszkańcy nauczyli się żyć w symbiozie z małą koleją. Stąd na linii znajduje się bardzo dużo dojazdów do prywatnych posesji. W czasach ruchu liniowego kolej była podstawowym środkiem transportu ludzi i towarów m.in. ze względu na brak dobrych dróg w okolicy. Nie powinno więc nikogo dziwić, że niemała część trasy biegła w pobliżu jakiejś drogi, które to na przestrzeni lat wytyczono wzdłuż wąskotorówki.
Krajobraz Mazowsza nie obfituje w spektakularne zróżnicowanie terenu. Jednak nawet w tak trudnych warunkach, plenerem godnym sfotografowania mogły stać się nie tylko odcinek przez las i przez pole, ale nawet obiekt ludowej architektury sakralnej.
Podczas naszej podróży Goście i Przyjaciele Zrobotyzowanych mogli także zrobić zdjęcie w pobliżu cegielni w Plecewicach. W czasach, kiedy dochodziła tu bocznica normalnotorowa, wspólny odcinek osłaniany był przez specjalną nastawnię, a na terenie cegielni znajdował się nawet semafor. Nie mniej ciekawą lokalizacją do dobrych ujęć okazała się okolica byłego przystanku osobowego Wólka Smolana.
Nasz pociąg dzielnie przedzierał się przez okolice zasnute nieprzebranymi pokładami mgły.
Kolejną stacją na trasie były Tułowice. Tu plenerem był m.in. odrestaurowany dawny budynek dworca. W pobliżu okazją do zdjęć był też most nad Kanałem Łasicy, w pobliżu którego znajdowało się dawniej rozwidlenie linii na dwa kierunki: do Wyszogrodu i Piasków Królewskich.
Na skraju Kampinoskiego Parku Narodowego kończy się obecny szlak kolejki. Tu, na stacji Wilcze Tułowskie, nasze pojazdy przybrały prawdziwie leśny kamuflaż. Choć bardzo chcieliśmy jechać dalej, to kolejny odcinek przez puszczę od wielu lat jest już niestety nieprzejezdny. Na otarcie łez zgromadzeni ustawili się do zdjęcia grupowego.
Warto zdecydowanie podkreślić, że drużyna pociągowa z Muzeum Kolei Wąskotorowej w Sochaczewie zadbała o wiele więcej niż tylko o uruchomienie i obsługę pociągu. Liczna ekipa pracowników Muzeum miała baczenie na stan techniczny naszych zabytków, osłaniała kluczowe przejazdy drogowe, zabezpieczała postoje, a nawet… dbała o utrzymanie ogrzewania w wagonie osobowym!
Duża dyscyplina i energia Gości oraz Przyjaciół Zrobotyzowanych, a także umiejętności mechaników sprawiły, że w drodze do Wilcza Tułowskiego udało się wykonać 110% planu fotostopów. Mimo sporego tempa zdjęć i nie najłaskawszej pogody, humory dopisywały.
W drodze powrotnej znalazła się chwila na postój koło pudła dawnego wagonu wąskotorowego, przycupniętego na prywatnej posesji. W scenerii utkanej z mgły, wrak wagonu zestawiony z błyszczącym składem sprawiał bardzo przygnębiające wrażenie. W naturalny sposób na chwilę wytworzył się klimat do zadumy nad smutnym losem znakomitej większości taboru wąskotorowego w Polsce.
Ponowna wizyta w Tułowicach była pretekstem do dłuższej przerwy, podczas której zaplanowano możliwość posilenia się ciepłym obiadem. Tym, którzy preferowali własny prowiant, z pomocą przyszedł niezastąpiony kolega WARSik.
Na dworze zaczynała się wieczorna szarówka, gdy powstawały ujęcia w Brochowie i Konarach…
W każdej wyprawie nadchodzi taki moment, gdzie trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć sobie, że czas na wdrożenie „planu B”. Podczas naszej podróży, taki moment nastąpił właśnie koło przejazdu w Konarach. Cóż, wraz z obsługą pociągu, Ekipa Zrobo – jak zawsze – podjęła to wyzwanie z otwartą przyłbicą. Dzięki temu, po chwili mogliśmy wyruszyć w dalszą drogę do Sochaczewa. Pomimo pogarszającej się pogody, udało się nawet zrealizować plener na stacji w Chodakowie.
Powrót do stacji początkowej nastąpił już po zmroku oraz w tempie i klimacie rodem z dawnych czasów, gdy wagony kolejki regularnie wypełniały się leniwym gwarem codziennych podróży. Ten magiczny klimat przez chwilę udzielił się też naszym Pasażerom.
Wjazd w otulone nocną mgłą Muzeum w Sochaczewie był niezwykłą okazją do spuentowania podróży pożegnalnym zdjęciem. Po świątecznych życzeniach od Zrobotyzowanych nasi Goście i Przyjaciele, pełni wrażeń, rozjechali się w różne zakątki Polski. Po chwili cisza i spokój powróciły na teren zabytkowej stacji. Nostalgia za Ebermanem wyszła nostalgicznie…
Szczególne podziękowania składamy Dyrekcji i Pracownikom Muzeum Kolei Wąskotorowej w Sochaczewie oraz ich nieocenionemu Mecenasowi Kultury – Samorządowi Województwa Mazowieckiego. To dzięki uprzejmości, zaangażowaniu i życzliwości wielu ludzi, możliwe było nawiązanie tak owocnej współpracy.
Zrobotyzowani składają wszystkim naszym Gościom, Przyjaciołom i Partnerom serdeczne życzenia Radosnych i Szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia oraz wszelkiej pomyślności w Nowym Roku! Dziękujemy Wam Wszystkim, że jesteście z nami i zapraszamy po wiele fantastycznych przeżyć podczas wspólnych imprez w kolejnym, 2022 roku!