Zanim przyszła odwilż, 9 grudnia 2023 roku udało nam się jeszcze złapać ostatnie chwile zimowej pogody w Beskidach – Sądeckim (podczas zwiedzania siedziby NEWAG S.A.) i Niskim (w ramach przejazdu dwiema kolejkami w Krynicy-Zdroju). Zapraszamy do przeczytania relacji!

Ta obfitująca w atrakcje sobota rozpoczęła się zbiórką na peronie stacji w Nowym Sączu. Po sprawdzeniu listy obecności, uzgodnieniach administracyjnych i rozdaniu pamiątkowych biletów  udaliśmy się do siedziby firmy NEWAG S.A. Na wejściu otrzymaliśmy kaski i przepustki, a następnie pod opieką długoletniego pracownika firmy – pana Bogdana, prawdziwej skarbnicy wiedzy – weszliśmy na teren zakładu.

Już pierwsza hala napraw i premontażu zrobiła na nas ogromne wrażenie! Spotkaliśmy tam elektryczne zespoły trakcyjne (EZT) wyprodukowane w Nowym Sączu, a jeżdżące w niemal całej Polsce – 45WE z województwa małopolskiego, pojazdy hybrydowe 36WEhb z województwa zachodniopomorskiego, 37WE i SA140 z województwa podkarpackiego czy starsze 36WE z województwa dolnośląskiego. Jedne wróciły do Nowego Sącza na przegląd, inne na przykład na naprawę po kolizji (jak Impuls w barwach WOŚP i Pol’and’Rock Festival z województwa zachodniopomorskiego). Były też prawdziwe rarytasy, których jeszcze niewiele sztuk możemy oglądać na polskich torach – pojazdy Impuls 2 dla województwa pomorskiego. To właśnie na ich przykładzie omówiliśmy z naszym przewodnikiem różnice między jednostkami Impuls 1 i Impuls 2. Również tam mieliśmy okazję zobaczyć tzw. N-pack, czyli jednostkę napędową do pojazdów hybrydowych. W spacerze przez halę towarzyszyły nam zakładowe koty! 

Kolejną odwiedzoną przez nas halą była centralna wózkownia, gdzie znajdowały się wózki nowe i remontowane, do lokomotyw i elektrycznych zespołów trakcyjnych. Co ciekawe, mimo realizacji wycieczki w sobotę, spotkaliśmy sporo pracowników, a gdzieniegdzie było naprawdę głośno! Na przykład wydział konstrukcji stalowych pracuje (i to całkiem głośno) przez 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu.

Było coś dla fanów elektrycznych zespołów trakcyjnych, było i coś dla fanów lokomotyw. Mowa o hali napraw lokomotyw, gdzie odbywa się zarówno modernizacja starszych pojazdów (np. 6Dg dla firmy Cargounit czy E6ACTab dla Rail Capital Partners), jak i produkcja nowych – Dragonów (E6ACTab) i Griffinów (E4MSUa) – tych, które są w stanie poprowadzić pociąg, osiągając przy tym prędkość 200 km na godzinę! 

W kolejnej hali odbywał się natomiast montaż gotowych „pudeł” – lokomotyw i EZT-ów. Posegregowane szablony i kawałki blachy wyglądały początkowo dość niepozornie, ale pracujące obrabiarki, frezarki i lasery upewniły nas, że praca wre. Widok złożonych już stalowych potworów wynagrodził cały hałas panujący w hali – to właśnie dla takich widoków Zrobotyzowani lubią wchodzić za kulisy. 

Wydawałoby się, że zobaczyliśmy już tak wiele, a to dopiero połowa drogi. Pan Bogdan nie zwalniał tempa i w tę zimową pogodę spacerowaliśmy między nowosądeckimi halami. W następnym kroku odwiedziliśmy więc halę silników, gdzie montowane są osie i zestawy kołowe. Mogliśmy przyjrzeć się różnicom między kołami obręczowanymi (montowanymi m.in. w lokomotywach SM42) i monoblokowymi.

Dalej odwiedziliśmy wydział elektryczny, gdzie nawet w sobotę pracownicy układali wiązki przewodów elektrycznych do pojazdów. Czy wiecie, że w jednym pojeździe typu Impuls wiązki mają długość aż 55 kilometrów? W lokomotywie jest jedna wiązka na cały pojazd, podczas gdy w elektrycznym zespole trakcyjnym wiązki rozdzielają się na poszczególne człony i zasilane w nich moduły. 

Ostatnia hala była szczególnie ciekawa dla naszych uczestników z Warszawy. Wybudowano ją bowiem na potrzeby produkcji pojazdów Inspiro dla warszawskiego metra w konsorcjum z firmą Siemens. Obecnie jest to hala testów, z której wyjeżdżają gotowe (a nawet umyte do wydania!) pojazdy. Między halami pojazdami i ich elementami manewrują starsze i nowsze przesuwnice – na szynach i obrotowych kołach. 

Na koniec spaceru upragniony punkt zwiedzania, czyli lakiernia. W dniu naszej wycieczki nie pracowała, lecz jej pomieszczenia były przygotowywane na kolejne dni pracy. Nie przeszkodziło nam to jednak w zadawaniu pytań dotyczących jej pracy. Dzięki temu wiemy, jak kolejno się to odbywa – od nałożenia podkładu, przez hermetyzację i kolejne warstwy lakieru, do finalnego efektu.

Firma NEWAG przygotowała dla nas niespodziankę! Jeszcze przed opuszczeniem zakładu mieliśmy szansę obejrzeć wewnątrz lokomotywę towarową ET43 (Dragon 2) na torze testowym i to pod parą, sprawdzić, jak wprawić w ruch ponad 110 ton! Prawdziwa gratka dla fanów kolei!

Nasza wizyta w Nowym Sączu dobiegała już końca i po pożegnaniu z firmą NEWAG (mamy nadzieję na ponowne zwiedzanie w letniej aurze) udaliśmy się zabytkowym autobusem Jelcz M11 #317 w kierunku Krynicy-Zdrój i dalszych atrakcji. Gospodarzami naszego przejazdu byli przedstawiciele Galicyjskiego Stowarzyszenia Miłośników Komunikacji w Nowym Sączu. Panowie, świetna organizacja! Dokładnie zaplanowane fotostopy, miła atmosfera, profesjonalne prowadzenie pojazdu w tak wymagających warunkach! Entuzjaści fotografii mieli dzięki temu kilka okazji, żeby wykonać niepowtarzalne kadry z Jelczem w roli głównej. 

Wysiadka na przystanku przy dolnej stacji kolejki gondolowej na Jaworzynę Krynicką i bez zbędnej zwłoki przystąpiliśmy do dalszego zwiedzania. Na początku wysłuchaliśmy kilku zdań o procedurach utrzymania kolejki i przeglądach. Często uczestnicy zadają pytania o najtrudniejsze chwile działania kolejki lub wypadki, żeby od strony technicznej poznać sposoby reagowania na takie zdarzenia. W tym przypadku odpowiedź nie była w tym kontekście satysfakcjonująca – w 26-letniej historii kolejki nie było takiej sytuacji (czego serdecznie gratulujemy!). Pracownicy – wykonując wszystkie czynności serwisowe i zapobiegawcze – starają się przeciwdziałać wszelkim awariom. Przyjrzeliśmy się też zajezdni dla wagoników, sterowni oraz maszynowni. Czy domyślilibyście się, że cała kolejka zasilania jest tak niewielkim silnikiem? O jego działaniu opowiedział nam przewodnik – pan Paweł. Następnie wjechaliśmy kolejką na górę i zwiedziliśmy w 4-osobowych turach górną sterownię. Jeszcze 10 minut przerwy na zdjęcia na szczycie i powrót na dół. Było naprawdę mroźnie! 

Następnie wykonaliśmy ostatnią krótką podróż naszym zabytkowym Jelczem w kierunku dolnej stacji kolejki na Górę Parkową. Tym razem główna część zwiedzania odbyła się w budynku górnej stacji kolejki – zwiedziliśmy sterownię i maszynownię, po których oprowadzał nas pan Dariusz. Niestety, nie zachował się oryginalny pulpit sterowniczy sprzed modernizacji w 1997 roku, ale mieliśmy szansę podziwiać inne wiekowe urządzenia, np. system wskazywania aktualnego położenia wagonika. W samym pomieszczeniu maszynowni obserwowaliśmy rozruch i zatrzymanie silnika kolejki. Po raz kolejny byliśmy zdziwieni, że zasila ją tak mały silnik. A dodatkowo całkiem cichy! Wycieczkę zakończyliśmy obiadem w Restauracji Parkowa, po którym każdy uczestnik mógł jeszcze obejrzeć Park Świateł lub od razu zjechać kolejką na dół.

Serdecznie dziękujemy wszystkim, których nie dopadły choroby ani nie pokonał grudniowy mróz, za uczestnictwo w wycieczce. Dziękujemy też gospodarzom i przewodnikom, bez których wycieczka nie byłaby tak bogata w szczegóły techniczne.

Do zobaczenia na następnych wyprawach w Nowym Roku! 

Zdjęcia wykonali Maciej Kacprzak, Adrian Kulik, Michał Turkiewicz i Karol Lubaczewski. 

Relację przygotowała Paulina Kozłowska.