Wyjątkowa wycieczka dla WKT Absens Carens
Hutnicza Przygoda to niecodzienne spotkanie z turystyką przemysłową – zwiedzaniem czynnnego zakładu przemysłowego, jakim jest Huta ArcelorMittal Warszawa, przygotowane na wyłączność dla grupy pasjonatów z Wiejskiego Klubu Turystycznego “Absens Carens” (WKT). Wydarzenie odbyło się 26 kwietnia 2025 roku i zostało skrojone na miarę specjalnie pod oczekiwania tej grupy. Dla uczestników była to niepowtarzalna okazja, by zajrzeć za kulisy jednego z najważniejszych zakładów przemysłowych w Polsce i z bliska zobaczyć, jak wygląda nowoczesna produkcja stali. Zrobotyzowani – organizatorzy wycieczki – zadbali o połączenie solidnej dawki wiedzy technicznej z emocjonującym doświadczeniem, dzięki czemu każdy mógł poczuć ducha przemysłu na własnej skórze
Już na starcie dało się odczuć wyjątkowy charakter tej wyprawy. Grupa WKT spotkała się o poranku przed biurowcem Huty przy ul. Kasprowicza 132, tuż obok stacji metra Młociny. Po krótkim powitaniu i odprawie BHP (wraz z rozdaniem kasków, okularów i kamizelek ochronnych), wyruszyliśmy w głąb przemysłowego świata. Towarzyszył nam doświadczony przewodnik – pracownik huty z pasją – który od pierwszych kroków dzielił się ciekawostkami o historii zakładu i procesach produkcyjnych, Pan Grzegorz Kielich. Już na wstępie przypomnieliśmy sobie, że warszawska huta to jedna z najnowocześniejszych hut stali w Europie, posiadająca elektryczną stalownię zdolną wytworzyć ponad 500 różnych gatunków stali. Te liczby robią wrażenie, ale dopiero wejście na teren huty ukazało prawdziwą skalę i potęgę tego miejsca.
Czy chciałbyś stanąć oko w oko z gigantycznym piecem i odkryć tajemnice jego konstrukcji?
Dołączcie do naszych kolejnych wydarzeń, a odkryjecie tę i inne tajemnice Hutnictwa!
Od złomu do płynnej stali – serce Huty Warszawa
Pierwszym przystankiem naszej wycieczki z przewodnikiem było ogromne składowisko złomu – surowca, od którego wszystko się zaczyna. Uczestnicy oniemieli na widok piętrzących się hałd zużytego metalu: stare szyny kolejowe, karoserie samochodów, pokruszone profile stalowe – wszystko to czekało, by otrzymać drugie życie. W blasku porannego słońca sterty złomu lśniły różnymi odcieniami rdzy i stali, tworząc imponujący industrialny krajobraz. Przewodnik objaśnił, jak starannie selekcjonuje się złom i przygotowuje wsad do pieca. Mogliśmy nawet podejrzeć potężne elektromagnesy i chwytaki przenoszące złom do koszy wsadowych. Atmosfera była pełna ekscytacji – to tutaj zaczyna się magiczny proces, w którym złom staje się nową stalą. Niektórzy uczestnicy, zafascynowani techniką, dopytywali o szczegóły recyklingu metalu, a przewodnik cierpliwie tłumaczył zawiłości tego technicznego procesu.
Kolejnym etapem było zajrzenie przez bramę do stalowni, czyli serca huty. Tutaj emocje sięgnęły zenitu. Nie wchodząc do środka poczuliśmy charakterystyczny metaliczny zapach i żar pieca – powietrze drgało od gorąca. Hala stalowni przywitała nas hukiem i widokiem, który zapiera dech w piersiach: w centralnym miejscu stał potężny elektryczny piec łukowy, a obok niego świeżo napełniona ciekłą stalą kadź transportowa. Rozgrzany do czerwoności metal lśnił oślepiająco we wnętrzu kadzi, rzucając pomarańczowe refleksy na otoczenie. Co kilkanaście minut dało się słyszeć przeciągły syk i grzmot – to elektrodowy piec dogrzewał kolejną partię wsadu, a my czuliśmy w kościach każdą falę dźwięku.
Podczas wykładu przed bramą stalowni nie brakowało również faktów technicznych. Dowiedzieliśmy się m.in., że huta warszawska może wyprodukować obecnie nawet 700 tysięcy ton stali rocznie, a tutejsza stalownia elektryczna została uruchomiona w 1998 roku jako zupełnie nowa, zmodernizowana instalacja (zastępując dawne piece martenowskie). Przewodnik wskazywał nam kluczowe elementy wyposażenia: piec łukowy osłonięty charakterystyczną kopułą (tzw. elephant house), piec kadziowy do uszlachetniania stali oraz czteronitkową maszynę ciągłego odlewania, z której wychodzą rozżarzone półprodukty – kęsy stalowe o przekroju kilkunastu centymetrów. Ta część wycieczki działała na wszystkie zmysły: uszy chroniliśmy słuchawkami przed hałasem, oczy podziwiały taniec iskier i płynnego metalu zza okularów ochronnych, skóra czuła gorąco pod ochronnym płaszczem, nos wąchał wspaniały zapach zza maseczki, a serca biły szybciej z wrażenia. Poczuliśmy prawdziwego ducha przemysłu, obserwując pracę stalowni z bliska. Niektórzy uczestnicy przyznali później, że było to spełnienie ich marzeń z dzieciństwa – stanąć w hucie obok prawdziwego „pieca hutniczego”.
Walcownia i wykańczalnia – stal nabiera kształtów
Gdy emocje po stalowni nieco opadły, przyszła pora na walcownię, czyli miejsce, gdzie zastygła stal zyskuje ostateczną formę wyrobów gotowych. Przenieśliśmy się do ogromnej hali walcowniczej, w której panował półmrok rozświetlany tylko blaskiem rozgrzanego metalu. Na wejściu powitał nas szczęk maszyn i rytmiczny łomot – to stalowe kęsy, po uprzednim rozgrzaniu do żarzącej czerwieni w piecu grzewczym, wjeżdżały pomiędzy walce. Rozgrzany metal sunął po walcarce z zawrotną prędkością aż 60 km/h, przeobrażając się stopniowo w długi pręt o zadanym kształcie. Staliśmy bezpiecznie za barierką, a tuż przed nami przemykały inkandetne węże stali – tak można opisać widok giętkich rozżarzonych prętów, które niczym świetliste wstęgi wije się po rolkach linii walcowniczej. Każdy z nas wpatrywał się z fascynacją w ten proces: to trochę jak oglądanie na żywo narodzin produktu końcowego. Z surowego półproduktu wychodziły coraz cieńsze i dłuższe pasma stali, formowane przez kolejne klatki walcownicze. Przewodnik objaśniał, że tutejsza walcownia prętów jakościowych i żebrowanych należy do najnowocześniejszych w Europie – wyposażona jest w automatykę zapewniającą precyzyjną kontrolę temperatury i kształtu walcowanych profili.
Na końcu linii walcowniczej mogliśmy zobaczyć wykańczalnię, czyli ciąg urządzeń chłodzących i prostujących gotowe wyroby oraz przygotowujących je do wysyłki. Rozżarzone pręty po walcowaniu trafiały na wydłużone chłodnie, gdzie stygnąc stopniowo przechodziły od barwy pomarańczowej do ciemnoszarej. Następnie automatyczne nożyce cięły je na żądane długości z hukiem, który każdy z nas poczuł w mostku. Gotowe pręty były prostowane i układane w wiązki. Na tym etapie mogliśmy podejść całkiem blisko – w miejscu, gdzie stal nie była już gorąca – i dotknąć dłonią produktu końcowego. Technika hutnicza nabrała realnego wymiaru: oto trzymaliśmy fragment stali, który jeszcze kilkadziesiąt minut wcześniej był bezkształtną, płynną masą w kadzi stalowniczej! Uczestnicy dopytywali o zastosowania tych wyrobów – przewodnik wyjaśnił, że Huta Warszawa produkuje stal m.in. na potrzeby budownictwa, motoryzacji czy przemysłu maszynowego. Nie zabrakło też pytań o kontrolę jakości, która w ArcelorMittal Warszawa jest najwyższa i badana na każdym kroku.
Podziemny schron – podróż w czasie
Kiedy już poznaliśmy każdy etap produkcji stali – od złomu aż po gotowe wyroby – czekała na nas jeszcze jedna niespodzianka. Zanim opuściliśmy teren huty, zeszliśmy dwa piętra pod ziemię, by zwiedzić doskonale zachowany schron przeciwatomowy z czasów zimnej wojny. Te podziemne Stanowisko Dowodzenia Obrony Cywilnej, ukryte pod biurowcem huty, to prawdziwa kapsuła czasu. Obiekt powstał na przełomie lat 50. i 60. XX wieku i do dziś zachował się w stanie niemal nienaruszonym, wraz z pełnym oryginalnym wyposażeniem. Gdy tylko przekroczyliśmy masywne pancerne drzwi, przenieśliśmy się kilka dekad wstecz. Wąskie korytarze o betonowych ścianach, stare aparaty telefoniczne, ręcznie kreślone schematy na tablicach i zastygłe w bezruchu wskaźniki urządzeń – wszystko to tworzyło niesamowity klimat. Przewodnik opowiedział nam, że ten schron pełnił funkcję Stanowiska Dowodzenia Obrony Cywilnej na wypadek konfliktu nuklearnego. Był samowystarczalny, wyposażony w potężny agregat prądotwórczy, system filtracji powietrza, zapasy żywności i wody oraz centrum łączności. Uczestnicy z zaciekawieniem zaglądali do poszczególnych pomieszczeń: sali operacyjnej, sypialni załogi, węzła sanitarnego czy maszynowni. Dla młodszych uczestników było to jak żywa lekcja historii – wielu po raz pierwszy widziało na własne oczy taki obiekt, o którym wcześniej tylko czytali. Starsi członkowie WKT wspominali czasy szkolnych ćwiczeń OC i z przejęciem dotykali sprzętów pamiętających tamtą epokę.
Wyjście na powierzchnię po kilkudziesięciu minutach zwiedzania schronu było niemal symboliczne – z chłodnych, ciasnych korytarzy dawnego bunkra ponownie trafiliśmy na rozległy, tętniący życiem teren huty. Kontrast tych dwóch światów zrobił na uczestnikach ogromne wrażenie.
Emocje uczestników i industrialne kadry
Cała wycieczka Hutnicza Przygoda okazała się prawdziwą przygodą w każdym znaczeniu tego słowa. Uczestnicy WKT Absens Carens zgodnie przyznali, że tak angażującego zwiedzania huty jeszcze nie przeżyli. Połączenie fachowej wiedzy przewodnika z możliwością doświadczenia wszystkiego na żywo sprawiło, że poczuliśmy ducha przemysłu i zrozumieliśmy złożoność produkcji stali w praktyce. Emocje towarzyszyły nam od początku do końca – od ekscytacji na widok pierwszych stalowych instalacji, przez dreszcz zachwytu przy obserwowaniu ciekłej stali, aż po nutę zadumy w podziemnym schronie. Tego dnia każdy z nas stał się na chwilę hutnikiem i odkrywcą techniki.
Wielkim atutem wydarzenia była też możliwość uwiecznienia tych chwil na zdjęciach – i to zarówno z ziemi, jak i z powietrza. Organizatorzy zadbali o to, by cała wyprawa została udokumentowana fotograficznie. Organizatorzy robili dziesiątki zdjęć, polując na idealne ujęcia grupy i rozżarzonego metalu czy monumentalnych maszyn. Dodatkowo, ekipa Zrobotyzowanych wykonała ujęcia z drona, dzięki czemu możemy podziwiać hutę z zupełnie innej perspektywy – z lotu ptaka widać rozległy kompleks hal, torów kolejowych i kominów, które tworzą unikalny pejzaż przemysłowy Bielan. Te industrialne zdjęcia z ziemi i powietrza nie tylko cieszą oko, ale stanowią wspaniałą pamiątkę dokumentującą nasze przeżycia.
Słowa kluczowe: turystyka przemysłowa, zwiedzanie huty, Huta Warszawa, Huta ArcelorMittal Warszawa, technika, WKT Absens Carens, wycieczka z przewodnikiem, relacja z wydarzenia, Zrobotyzowani, industrialne zdjęcia.
Brzmi jak świetnie spędzony dzień? Zobacz gdzie jeszcze wybieramy się w nadchodzącym czasie:
Po blisko 7 godzinach zwiedzania pełnych wrażeń, przyszła pora na zakończenie Hutniczej Przygody. Po oddaniu sprzętu BHP i pożegnaniu z przewodnikiem, uczestnicy jeszcze długo dzielili się wrażeniami na parkingu przed hutą. Wszyscy byli zgodni, że taka wyprawa to świetny przykład, jak turystyka przemysłowa potrafi być fascynująca i edukująca zarazem. Jak zwiedzanie przemysłowe, wycieczka jednodniowa może być świetną integracją firmową. Zwiedzanie Huty Warszawa z Zrobotyzowanymi okazało się strzałem w dziesiątkę – dostarczyło zarówno technicznych ciekawostek, jak i głębokich emocji. Dla WKT Absens Carens była to wyprawa jedyna w swoim rodzaju, integrująca pasjonatów i zostawiająca niezatarte wspomnienia. Mamy nadzieję, że jeszcze nie raz powtórzymy taką wycieczkę z przewodnikiem, odkrywając kolejne tajemnice przemysłowych zakątków Polski.
Na koniec pragniemy podziękować wszystkim uczestnikom za zaangażowanie oraz partnerom z Huty ArcelorMittal Warszawa za umożliwienie tej niezwykłej wizyty. Zachęcamy do obejrzenia pełnej galerii zdjęć z wydarzenia – niech one przemówią do Was tak samo, jak nam wciąż żywo malują się przed oczami sceny z Hutniczej Przygody!
Zdjęcia wykonali: Karol Lubaczewski i Michał Turkiewicz
Relację przygotowała Paulina Kozłowska.